27 września 2017

Róża pustyni :)

Witajcie!

Nie mogłam się powstrzymać przed zawitaniem tu na chwilę, by móc pochwalić się Wam nowym (TAK, ZNOWU!) nabytkiem! 😄💚
Dziś przyjechała do mnie malutka sadzonka adenium obesum, zwanego potocznie Różą Pustyni. 🌸

Roślina w naturalnych warunkach, występuje głównie na obszarach pustynnych lub półpustynnych w Afryce i na Półwyspie Arabskim, osiągając imponujące rozmiary.

zdjęcie pochodzi ze strony http://www.tert.am/ru/news/2015/03/24/10trees/1626761

W warunkach domowych, hodowana jest jako małe drzewka i idealnie nadaje się dla miłośników bonsai. Jest to roślina niezwykle ozdobna i teoretycznie nie wymaga zbyt dużych pokładów pracy przy uprawie. "Teoretycznie" - bo to opinia doświadczonych hodowców, a ja swoją wykreuję zapewne niebawem. 😉
Adenium jest sukulentem - wykształca caudex (kaudeks), w którym magazynuje wodę. Oprócz kwiatów, to on jest kolejnym bardzo dekoracyjnym elementem tej rośliny.
Caudex to oczywiście ten widoczny na zdjęciach, zgrubiały "pień".

zdjęcie pochodzi ze strony https://www.gardeningexpress.co.uk/adenium-obesum-anouk/

Kwiaty adenium, w zależności od rodzaju, mają różne barwy i kształty. Nie wiem jeszcze jak będzie wyglądać moje, bo gwarancja koloru nie była dołączona do oferty. 😉 Dowiem się tego pewnie za jakiś rok, bo podobno już tyle wystarczy, by sadzonki zakwitły po raz pierwszy! 😄
Na razie roślinka jest malutka, zieloniutka i przyzwyczaja się do nowego otoczenia.


 



Roślina spodobała mi się tak bardzo, że na zakupie jednej sadzonki oczywiście nie mogło się skończyć... Oprócz niej, zakupiłam również zestaw do własnoręcznego wyhodowania adenium i tym sposobem, stałam się posiadaczką kolejnych 6 nasion, gotowych do wysiewu maluchów! 😁💚 Nie muszę chyba mówić, że również bez gwarancji koloru, więc nie mam pojęcia, co z nich wyrośnie.
W planach jest jeszcze zakup kilku innych sadzonek, czekam tylko na przypływ funduszy. 😉 Wśród nich znajdzie się też pewnie adenium arabicum - skoro jest jedna odmiana, to czemu miałoby nie być drugiej, prawda? 😉

Tym optymistycznym akcentem, żegnam się dziś z Wami, życzę udanego wieczoru i oczywiście zieloności! 🌸


24 września 2017

Idzie jesień...

Witajcie! 😊

Jeśli ktoś z Was jest szczęśliwym posiadaczem wilczomlecza bałounerwionego (świeżym posiadaczem, bo kilkuletni już pewnie wiedzą o co chodzi 😉) i w ostatnich dniach zauważył, że coś niedobrego się z nim dzieje (lub niedługo zacznie), nie wpadajcie w panikę! Oznacza to jedynie tyle.... że nadchodzi jesień! 😊
Ten gatunek wilczomlecza, po okresie bujnego wzrostu, zrzuca dolne liście. Może to wyglądać dosyć groźnie, bo liście nagle zaczynają żółknąć na potęgę ale jest to zupełne naturalne! Zauważcie, że górne nadal pozostają zielone, a żółkną tylko dolne - zaczną one stopniowo opadać. Przez ten "zabieg" roślina wydłuża swój pień.
Trzeba przyznać, że ten proces przejściowy wygląda niezwykle malowniczo:








U młodych sadzonek dzieje się dokładnie to samo, co u dorosłych okazów:




Roślina równocześnie wypuszcza też od góry młode listki, choć już nie w tak szybkim tempie, jak w okresie letnim.
Jaśniejsze spody liści w połączeniu z żółknącymi, dają wrażenie jakby cała roślina nagle zdecydowała się na zmianę barwy! 😉


Miejmy nadzieję, że pogoda zrobi się w końcu łaskawsza i pozwoli nam podziwiać jesienne kolory również na zewnątrz. 😉

Tymczasem, życzę jak zwykle zieloności i do następnego! 💚🍂


20 września 2017

Akcja ratunkowa!

Witajcie!

Od mojego ostatniego wpisu, znów przybyła mi roślinka. Tym razem nie hoja i nie było to zamierzone. Zupełnym przypadkiem, w moje ręce trafił młodziutki Filodendron!
Ktoś wystawił biedaka bez doniczki, owiniętego w foliówkę. Co mogłam zrobić? Nic innego, jak tylko zabrać go do domu i uratować! 😉


Nawet w takim stanie widać było, że to piękna, młodziutka roślina! Listki, jak na razie, mają ok.15 cm długości - z tego, co się orientuję - raczej jeszcze urosną.
Po wstępnym odkurzeniu, przydzieleniu doniczki i umocowaniu do drabinki, roślinka prezentuje się tak:



Drabinka niekoniecznie jest odpowiednim rozwiązaniem dla filodendronów, powinno się je raczej prowadzić na słupkach ale na razie musi wystarczyć. O doniczce z słupkiem pomyślimy już raczej na wiosnę. 😊 Mam nadzieję, że warunki, które ma teraz, będą mu do tej pory wystarczać.
Stanął po wschodniej stronie, w miejscu gdzie światło jest rozproszone - filodendrony nie lubią bezpośredniego nasłonecznienia.

Jeśli chodzi o dokładniejszą klasyfikację, nie umiem na dzień dzisiejszy określić na 100%, jaka to odmiana. Liście nie są do końca wykształcone, co niestety nie ułatwia mi zadania.

Póki co, najważniejsze jest to, że jest zdrowy, wypuszcza młodziutkie listki i korzenie powietrzne - czyli wygląda na to, że wszystko jest ok! 😄💚








Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z żadnym przedstawcielem tego gatunku, dlatego trzymajcie kciuki i życzcie mi powodzenia!
Zieloności i do następnego!! 😄💚💚💚


9 września 2017

Zielony snajper ;)

Witam Was ponownie!

Dziś chciałabym przedstawić Wam moją kolejną dumę, wyhodowaną z małej sadzoneczki. Roślina, o której mowa, wbrew pozorom, jest rzadko spotykana w domach. Wśród moich znajomych są tylko dwie osoby, które są jej dumnymi posiadaczami - pierwsza to osoba, od której dostałam sadzonkę, druga natomiast, to osoba która otrzymała sadzonkę ode mnie. 😊

Moi Drodzy,
przedstawiam Wam, Wilczomlecz białounerwiony (Euphorbia leuconeura)!


Ta przepiękna roślina, która pochodzi z Madagaskaru, jest sukulentem z rodziny wilczomleczowatych.  
W warunkach domowych, dorasta zwykle do ok. 1 metra. Mój okaz ma niecałe 5 lat i póki co, osiągnął 60 cm 😊. 
Najbardziej okazałe są liście wiloczomlecza - od góry ciemne, aksamitne, mieniące się w świetle (co doskonale widać na zdjęciu), od dołu - jasnozielone. Niespotykany jest również pień rośliny.




Swoją nazwę, wilczomlecz białounerwiony zawdzięcza z pewnością liściom, na których wyraźnie odznaczają się białe żyłki. Są one najbardziej widoczne u młodziutkich okazów - im roślina starsza, tym żyłki stają się bardziej zielone. 



Na zdjęciu powyżej, młoda sadzonka z widocznymi żyłkami, poniżej - liście dorosłej rośliny.





Kwiatostany wilczomlecza nie są już tak okazałe jak reszta - to maleńkie, białe kwiatki, ledwie widoczne w gąszczu liści.





Wilczomlecz białounerwiony nie należy do roślin wymagających, a jego uprawę można zaliczyć do łatwych. Żeby piękne rósł, wystarczy regularnie go podlewać, by nie dopuścić do przesuszenia podłoża oraz nie zraszać! Roślinka tego nie lubi.
Można śmiało powiedzieć, że jest to roślina dla zapominalskich - gdy nie jest podlewana zbyt długo, liście od razu zaczynają opadać - dla mnie wygląda to tak, jakby zamykał się parasol 😉 - nie sposób tego nie zauważyć. Wystarczy jedno podlanie, by wszystko wróciło do normy i parasol ponownie się rozkłada. 😊


Ten gatunek wilczomlecza rośnie szybko, w szczególności młode okazy. Wzrost spowalnia się u starszych roślin i nie jest już tak widowiskowy. Na zdjęciu poniżej, dwumiesięczna sadzonka:


Na koniec ciekawostka - żeby rozmnożyć tę roślinkę, nie trzeba się w ogóle przemęczać! Ten spryciarz produkuje w kwiatostanach nasiona, którymi strzela nawet do kilku metrów wokół siebie! 😃 Ciągle znajduję jakieś na parapecie, biurku czy podłodze. Jeśli ziarenko trafi w doniczkę z ziemią, prawie na pewno pojawi się nowa sadzonka. Obecnie, w pobocznych doniczkach, mam 8 maluchów! 😅 
Tak załatwił, między innymi, moją młodą palmę królewską, która stoi ponad metr od niego:


A to wykluło się z ziarenka, które wpadło do matecznej doniczki - już trzeci maluch rosnący z dorosłymi:


Pewne będzie ich jeszcze więcej, bo pozbierane z parapetu i okolic ziarenka, wrzuciłam z powrotem do doniczki. 😏 Oj, będzie się działo! 

Tym optymistycznym akcentem, kończę na dziś i życzę jak zwykle zieloności oraz powodzenia w Waszych uprawach!
Do następnego! 🌺🍀🌺


7 września 2017

Hojowe przedszkole! :D

Witajcie!

W ten pochmurny, wrześniowy dzień, chciałam podzielić się z Wami, ciepłymi doniesieniami z zieleniastego domu!
Hojowe "przedszkole" ruszyło pełną parą! 😄 Liczba maluchów dobiła obecnie do 17 sztuk!
Wszystkie sadzonki, o których ostatnio pisałam, dostały już swoje domki, a w międzyczasie, dołączyło do nich kolejnych 6 sztuk, którymi nie miałam okazji się jeszcze pochwalić. Dziś przedstawię dwie z nich, które już udało się ukorzenić. 😊



Hoya cagayanensis (nowa)
Mimo, że zakwitnie dopiero za dłuuuuższy czas, już ją uwielbiam, ze względu na piękne, aksamitne liście o niespotykanym kolorze!





Ta urocza hoya kwitnie sobie np. tak:

zdjęcie pochodzi ze strony http://purificacionorchids.com/index.php/gallery/hoyas



Hoya lacunosa eskimo (nowa)
Jedna z kilku odmian lacunosy, rzutem na taśmę trafiła w moje łapki. 😊 Śliczne, nakrapiane listki, które pięknie komponują się z białymi kwiatami. Całość wygląda niezwykle "zimowo" - już nie mogę się doczekać! 😉



Tu, w pełnej okazałości:

zdjęcie pochodzi ze strony http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?t=64045&f=11&sid=8afb8c7e9f235202d1685a3056997528



A teraz już znajome, które przedstawiałam Wam ostatnio:

Hoya minibelle
Podczas ukorzeniania poczyniła pewne dość zauważalne postępy... 😉 Pęd! Pęd tak długi, jak sama sadzonka! 😄 




Hoya curtisii
To maleństwo nie podrosło w trakcie ukorzeniania ale mam nadzieję, że w ziemi się obudzi. Coś tam chyba na czubku się tworzy... 😉




Hoya ischnopus
Tutaj też na razie nie widać postępów, co nie zmienia faktu, że same liście wyglądają okazale.




Hoya krohniana
To maleństwo, przez transport, straciło niestety większość listków. 😔 Okazało się, że były nadłamane i po jakimś czasie opadły. Sadzonka jest jednak zdrowa więc mam nadzieję, że szybko się zregeneruje.




Hoya lobbii
Przepiękne, lekko nakrapiane liście i nowy, malutki pęd - czyli tu też mamy progres. 😊





Hoya panchoi
I tu też coś nieśmiało rośnie! - tego "dzyndzelka" nie było! 😄




I to już wszystkie maluchy, które w tym rzucie trafiły do doniczek. Na swoje domki czekają jeszcze hoye flavida, diversifolia, kalimantan (nowa) i lasiantha (nowa). 
Może jeszcze jakieś przybędą. 😉
Najważniejsze, że mimo paskudnej pogody, w zieleniastym domu, jest dzięki nim (i nie tylko) ciepło i przytulnie! 🌸🌸🌸

Zieloności, jak zwykle i do następnego! 🍀